Porozumienie Ruchów Miejskich
Paweł Kubicki

Profesor nadzwyczajny w Instytucie Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w badaniu społeczno-kulturowych aspektów rozwoju miast. Autor kilkudziesięciu publikacji poświęconych tej problematyce, między innymi: "Miasto w sieci znaczeń. Kraków i jego tożsamości" (2010), "Nowi mieszczanie w nowej Polsce" (2011), "Wynajdywanie miejskości. Polska kwestia z perspektywy długiego trwania" (2016), "Efekt ESK. Jak konkurs na Europejską Stolicę Kultury zmienił polskie miasta" (2017), "Ruchy miejskie w Polsce. Dekada doświadczeń" (2019).

O przyszłości ruchów miejskich w Polsce

30 listopad 2019

Ruchy miejskie działają już od kilkunastu lat i zdążyły w tym czasie mocno wrosnąć w pejzaż polskich miast. Między innymi z tego też powodu sporo się ostatnio pisze o ich przyszłości – zwłaszcza, że w ostatnim czasie zasadniczo zmienił się kontekst, który w dużej mierze determinował ich dotychczasowy charakter, cele i sposoby działania.

Pierwsze lata po akcesji do UE, kiedy zaczęły się formować polskie ruchy miejskie, były naszą rodzimą wersją końca historii w znaczeniu, jaki terminowi temu nadał Francis Fukuyama. Rosło poczucie bezpieczeństwa i optymizm, a polskie społeczeństwo o silnych korzeniach chłopskich miało już tylko mieszczanieć. Romantyczna, post-szlachecka inteligencja odwołująca się do „wielkich narracji” traciła wpływ na kształtowanie dyskursu publicznego i wydawać być się mogło, że już na stałe oddaje pole nowej inteligencji – mieszczańskiej i pragmatycznej, kształtowanej „narracją konkretną”, zwłaszcza że na scenę wchodziło nowe pokolenie, które coraz bardziej interesowało się miastem i miejskością. W takim właśnie kontekście formowały się polskie ruchy miejskie i to w dużej mierze zdeterminowało ich charakter.

W przeciwieństwie do ich zachodnich odpowiedników, mobilizujących się w reakcji na skutki kryzysu finansowego 2007-2008, rodzime ruchy miejskie, które powstawały w tym samym czasie, miały przede wszystkim charakter mieszczański i zorientowane były głównie na kwestie związane z jakością życia czy estetyką przestrzeni, a główną ideą, która je spajała była „narracja konkretna”.

Okazało się jednak, że ten polski „koniec historii” trwał wyjątkowo krótko i mieszczański pragmatyzm – zanim zdążył się trwale ukorzenić – zyskał silną konkurencje w postaci: populizmu, nacjonalizmu, neo-mesjanizmu itp. Na polską scenę zaczęły wracać „wielkie narracje” wykorzystywane przez polityków do tworzenia bipolarnego układu politycznego. Sytuacja ta stworzyła nowe ramy odniesienia, co w sposób istotny wpłynęło też na sferę języka i tego, jak kształtowany jest publiczny dyskurs. Dla przyszłości ruchów miejskich ma to istotne znaczenia, gdyż ta sfera była ich największym atutem. Dzięki językowi zdobyły znaczącą przewagę na polu dyskursu i potrafiły narzucić swoją opowieść o mieście jako tę właściwą. Sprawiło to, że możliwe było realizowanie niektórych ich postulatów mimo że udział ruchów miejskich w faktycznym sprawowaniu władzy jest znikomy. Warto więc pokusić się o próbę określenia głównych wyzwań, przed jakimi staną w tej nowej sytuacji ruchy miejskie.

Skradziona narracja i progresywni prezydenci w betonowych butach

W ostatnim czasie, zwłaszcza przy okazji wyborów, dało się słyszeć ze środowiska ruchów miejskich uwagi, że politycy podkradają im narrację, przejmują język i postulaty. Faktycznie, w ostatniej samorządowej kampanii wyborczej większość kandydatów mówiła językiem ruchów miejskich. Sytuacja ta sama w sobie jest niewątpliwie sukcesem ruchów miejskich, ale też powodem potencjalnych kłopotów: kiedy mówi się takim samym językiem jak władza i wyznacza podobne cele, to trudno znaleźć argumenty dla swojej dalszej działalności. Doświadczenia powyborcze pokazują jednak, że progresywny język okresu wyborów w niewielkim zakresie przekłada się na lokalne polityki miejskie. Prezydenci i burmistrzowie, zazwyczaj rządzący już od wielu kadencji, naprawdę wiele się nauczyli w ostatnich latach, potrafią też dobrze odczytywać aktualne trendy. Problem jednak w tym, że progresywne postulaty które głoszą, zderzają się z betonem ich własnego zaplecza politycznego, dla którego horyzonty myślowe i potrzeby wyznaczane są dyskursem przedmieść. Niekiedy udaje się z takiego betonowego zaplecza wyrwać, jak to miało miejsce w przypadku tragicznie zmarłego Pawła Adamowicza. Częściej jednak to partyjny beton bierze górę i progresywna polityka miejska pozostaje jedynie w sferze obietnic wyborczych. Przejęcie języka ruchów miejskich, bez faktycznej zmiany myślenia przez lokalnych decydentów, nie przekłada się na oczekiwaną zmianę. Zatem na tym polu, wbrew kasandrycznym przepowiedniom powyborczym, ruchy miejskie nie tracą na atrakcyjności. Wręcz przeciwnie, zawiedzione oczekiwania i nadzieje weryfikowane będą przy okazji kolejnych wyborów, a wtedy kluczowe znaczenie będzie miała tzw. wierność narracyjna, czy wiarygodność tych, którzy prezentują swoje postulaty.

2. Tezy miejskie do dzrwi ratusza

Przybicie Tez miejskich do drzwi ratusza

Komunikacja postulatów i przychylna publiczność

W przypadku każdego ruchu społecznego kluczową rolę odgrywa sposób komunikowania się z otoczeniem, przedstawianie swoich postulatów, zyskiwanie zwolenników czyli tzw. przychylnej publiczności. Polskie ruchy miejskie wypłynęły na fali internetowej rewolucji komunikacyjnej początków XXI wieku. Rozwój portali społecznościowych i względna autonomia, jaką cieszył się w tym czasie Internet, stworzyły dogodne warunki dla działalności alternatywnych ruchów społecznych, które mogły komunikować swoje postulaty i zyskiwać zwolenników z pominięciem tradycyjnych mediów. Dzięki temu nowy, atrakcyjny język opowieści o mieście i miejskości, prezentowany przez ruchy miejskie, zyskiwał przychylną publiczność. Ten etap już się jednak skończył. Dziś Facebook, najpopularniejszy wśród ruchów miejskich portal za pomocą którego komunikują się z otoczeniem, zamyka swoich użytkowników w bańkach informacyjnych. W takiej sytuacji trudno poszerzać pole i zyskiwać nowych zwolenników, gdyż działa tu efekt błędnego koła, w ramach którego przekonani przekonują przekonanych.

Dla przyszłości ruchów miejskich konieczne jest zatem dywersyfikowanie kanałów i metod przekazu zwłaszcza, że współczesne społeczeństwa coraz częściej przypominają świat tzw. nowych plemion, wąskich grup zamkniętych w swoich bańka informacyjnych.

W pesymistycznym scenariuszu taka przyszłość może czekać też ruchy miejskie, które mogą zostać jednym z coraz bardziej egzotycznych „plemion”, bez możliwości poszerzania swojego pola, zdolności rekrutowania nowych członków i zyskiwania sympatyków.

ministerstwo miast

Czy ruchy miejskie są nadal atrakcyjne?

Kiedy kształtowały się polskie ruchy polskie, socjologowie pisali jeszcze o tzw. „bezruchu” społecznym – specyficznym stanie, kiedy to skutkiem szeregu czynników związanych z okresem post-transformacyjnym, miejska klas średnia nie angażowała się w inicjatywy obywatelskie czy ruchy społeczne. Formujące się ruchy miejskie nie miały wtedy większej konkurencji i dzięki rewolucyjnemu (jak na ówczesne czasy) językowi posiadały duże zdolności rekrutacyjne. Dla osób mających „gen społecznikowski” i chcących zmieniać świat na lepsze, były często jedynym wyborem. Ostatnie lata przyniosły jednak w tym zakresie radykalne zmiany. Polscy mieszczanie i mieszczuchy wyraźnie wybudzili się z „bezruchu”. W naszych miastach zaroiło się od nowych inicjatyw politycznych i ruchów społecznych. Po lewej stronie powstały nowe partie polityczne: Razem i Wiosna rekrutujące głównie wśród miejskiej inteligencji, podobnie jak bardzo popularne ruchy kobiece. Młodsze pokolenia realizują się w dynamicznie rozwijających się nowych ruchach ekologicznych, takich jak: Młodzieżowy Strajk Klimatyczny czy Extinction Rebellion. Mieszczańskie centrum, w reakcji na miałkość opozycji demokratycznej, zaczęło masowo mobilizować się w oddolne ruchy społeczno-polityczne, takie jak KOD czy Obywatele RP. Także po prawej stronie widać wyraźny ferment w postaci oddolnej samoorganizacji, rosną w siłę ruchy populistyczne i nacjonalistyczne, co przekłada się między innymi na kształtowanie się innego typu ruchów miejskich – tzw. ruchów wstecznych (backlash), przeciwstawiających się progresywnym politykom miejskim.

Dekadę temu w „stawie”, z którego można było łowić aktywnych obywateli gotowych do zaangażowania społecznego, zarzucona był tylko jedna wędka z napisem „ruchy miejskie”. Dziś nad tym „stawem” wyrósł prawdziwy las nowych wędek, a każda z nich ma świeższą przynęta – nowy, bardziej rewolucyjny język.

Trzeba też pamiętać, że ten „staw” – zasoby polskiego społeczeństwa obywatelskiego – jest wciąż bardzo płytki. Konkurencja jest więc bardzo silna, ruchy miejskie, aby utrzymać zdolności rekrutowana nowych członków i zwolenników, muszą odświeżyć „przynętę”– swoją narrację.

Język ruchów miejskich, rewolucyjny i bardzo tożsamościowy dekadę temu, bardzo się sprofesjonalizował czy wręcz zbiurokratyzował. Było to przede wszystkim konsekwencją tego, że ich realne działania polegały głównie na merytorycznych sporach z lokalnymi władzami czy/i deweloperami. To niekrzykliwe rewolucyjne hasła, ale wiedza i żmudna prac wyznaczała ich codzienną praktykę. Paradoksalnie, z tego powodu stały się one mniej atrakcyjne dla tych, którzy w ruchach społecznych poszukują „rewolucyjnego żaru”, czy poczucia wspólnej tożsamości. Profesjonalizm i merytoryczny język za tym stojący, stał się prawdziwą marką ruchów miejskich, pozwolił im na zyskanie uznania w środowiskach eksperckich. Problem jednak w tym, że taki język, który jest cennym zasobem dla think-tanków, w przypadku ruchów społecznych sprzyja ich alienacji od swojej bazy – w tym przypadku zwykłych mieszkańców miast. Jeśli ruchy miejskie chcą nadal zachować cechy ruchu społecznego, muszą do swojej opowieści włączyć też nowe wątki.

Wybory 2023. Triumf duopolu lub otwarte okno politycznych możliwości

Kolejne wybory samorządowe, skutkiem wydłużenia kadencji do 5 lat, odbędą się dokładnie w tym samym czasie, co wybory parlamentarne – jesienią 2023. Nie trudno więc przewidzieć, że zostaną zupełnie zdominowane przez narrację ogólnokrajową. Jeśli, tak jak w poprzedniej kampanii, dominować będzie plebiscytowy charakter sprowadzający się do wyboru pomiędzy dwoma wrogimi sobie obozami politycznymi, ruchy miejskie w tych wyborach nie będą miały większych szans. Realny jednak może być inny scenariusz, kiedy to wyborcy, coraz bardzie znużeni długoletnią wyniszczającą wojną pomiędzy tymi obozami, poszukiwać będą alternatywnych narracji, a oba dominując dotychczas bloki polityczne znajdą się w stadium posuniętego rozkładu, którego symptomy są już dziś całkiem wyraźne. W takim przypadku otwierać się będzie okno politycznych możliwości, a ruchy miejskie, ze swoją wiarygodnością narracyjną i politycznym doświadczeniem, przy jednoczesnym braku faktycznego uwikłania w sprawowanie władzy, mogą stać się jednym z głównych beneficjentów tego otwarcia.

Wyróżnienia pochodzą od redakcji

Adres korespondencyjny:
Związek Stowarzyszeń KONGRES RUCHÓW MIEJSKICH
80-236 Gdańsk, Aleja Grunwaldzka 5 
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Konto bankowe: 76 1600 1462 1887 8924 3000 0001
NIP: 779 246 16 30