Lech Mergler

Aktywista miejski z Poznania, z zawodu inżynier, potem wydawca i publicysta. Współtwórca stowarzyszeń My-Poznaniacy i Prawo do Miasta. Współorganizator Kongresu Ruchów Miejskich w 2011 r. w Poznaniu, prezes zarządu KRM 2016-2019. 

Samorządy dla Polski czy dla mieszkańców?

05 październik 2020

„Samorządy dla Polski” (SdP)  to nazwa ogólnopolskiego stowarzyszenia, które 31 sierpnia br. zostało powołane przez kilkadziesiąt osób, dość szeroko znanych: prezydentów i burmistrzów miast, wójtów gmin oraz marszałków województw i starostów powiatów. Czy jest to inicjatywa społecznie WIARYGODNA, zwłaszcza z punktu widzenia mieszkańców miast, zarządzanych przez inicjatorów?

 Data inicjacji SdP nie była przypadkowa – 40. rocznica Porozumień Gdańskich. Odwołanie się do tego wydarzenia ma w tle „21 Tez Samorządowych” ogłoszonych w zeszłym roku, nawiązujących do 21 Postulatów Gdańskich z Sierpnia’80. Wydarzenie zostało odnotowane przez media ogólnopolskie (np. w dzienniku „Rzeczpospolita” ), nie stało się jednak „tematem dnia”. Co ta inicjatywa oznacza dla ruchów miejskich? Mówi się tam wszak i pisze o współpracy z organizacjami społecznymi, społecznościami lokalnymi, o społecznej partycypacji i społeczeństwie obywatelskim itd.

SAMORZĄDY DLA POLSKI CZY DLA PARTII?

Tytuł tego komentarza – „Samorządy dla Polski czy dla mieszkańców?” – bierze się z powszechnego podejrzenia, że ta inicjatywa jest przedsięwzięciem politycznym. Nie tylko w szerokim znaczeniu „polityki”, które przez sferę polityczności rozumie dziedzinę wszelkich spraw publicznych istotnych dla danej społeczności, w tym konfliktów interesów, potrzeb czy wartości rozstrzyganych przez publiczną władzę. W tym sensie inicjatywa „Samorządów…” polityczna oczywiście jest, co potwierdzają jej inicjatorzy – bo samorząd sam jest polityczny.

Rozpowszechnione domniemanie „polityczności” SdP wiąże się jednak z wąskim pojęciem polityki, utożsamiającym ją z działalnością partyjną i walką o władzę. Ma w tej inicjatywie chodzić o stworzenie w oparciu o środowiska liderów samorządowych zaplecza dla ruchu społecznego „Nowa Solidarność”, organizowanego przez Rafała Trzaskowskiego, prezydenta Warszawy, wiceszefa Platformy Obywatelskiej i jej kandydata na prezydenta RP. On sam mówi o tym wprost:  „Bliższa współpraca i zacieśnienie relacji samorządowców z całej Polski są kluczowe, także w kontekście budowy ruchu ‘Nowa Solidarność’. Od początku zapowiadałem, że to właśnie samorządowcy będą jednym z najważniejszych filarów NS. Ruchu, do którego obok samorządowców zaprosimy także społeczników, ludzi ze świata organizacji pozarządowych i wszystkich, którzy chcą zmieniać Polskę, ale nie widzą się dziś w żadnej partii politycznej”.

Więcej w tym kontekście ujawnia Jacek Jaśkowiak, członek Rady SdP, prezydent Poznania i wiceszef PO w Wielkopolsce. Ogłosił on potrzebę odnowienia Platformy Obywatelskiej po ostatniej z serii kolejnych klęsk wyborczych. I widzi szansę na to między innymi w osobach liderów samorządowych wszystkich szczebli. Samorząd jako struktura władzy publicznej niezależna od zdominowanego przez PiS parlamentu i rządu, o zagwarantowanej konstytucyjnie autonomii, dużym społecznym poparciu i własnej, sporej kasie to może być bardzo atrakcyjny sojusznik w walce o władzę.

Jacek Jaśkowiak: „Jedyną receptą [na „rewitalizację” PO] jest jakościowa zmiana w Platformie.
Moja propozycja – właściwie jest to pomysł mojego współpracownika Marcina Gołka – polega na wciągnięciu samorządowców w życie partii i budowanie tzw. kół prezydenckich, wójtowskich, burmistrzowskich.
Bo dziś koła są regionalne, dzielnicowe i nie mają żadnego sensu, bo często tworzą je działacze, którzy nawet nie mieszkają w tych konkretnych dzielnicach.
Jestem gotów się angażować i sądzę, że takich prezydentów i prezydentek, wójtów, burmistrzów jest więcej. Rzecz w tym, by ci samorządowcy mogli budować swoją pozycję w ramach struktury partyjnej i nie rywalizowali z członkami partii na wpływy – kto ma dla kogo jaką posadę – tylko w oparciu o autorytet i jakość pracy, bo to jest na końcu najważniejsze.”

Warto przeczytać całą wypowiedź J.Jaśkowiaka na Oko.press .

To że nowa inicjatywa samorządowych koryfeuszy ma być bazą dla odzyskiwania poparcia i wpływów przez Platformę Obywatelską może więc wydawać się oczywiste. Ale tak oczywiste wcale nie jest: część jej liderów, nie tylko jest bezpartyjna ale miewała na pieńku z PO i dzisiaj ma dystans wobec planu podporządkowania się Platformie.

samorzady dla Pl

ŚLADEM KONGRESU RUCHÓW MIEJSKICH

Jeśli w dobrej wierze przyjąć deklaracje SdP, to powstaje wrażenie, że podąży ono szlakiem przecieranym już dziesiąty rok przez Kongres Ruchów Miejskich  – zachowując proporcje i widząc różnice. Jedną z nich jest np. to, że Kongres to związek lokalnych organizacji miejskich, a SdP to stowarzyszenie osób fizycznych, nie reprezentujących formalnie swojego zaplecza. Utrata stanowiska w samorządzie nie wpływa na funkcję takiej osoby w SdP. Także wtedy, kiedy zadziała ustawa zabraniająca zajmowania stanowiska dłużej niż przez 2 kadencje, co może dotyczyć wielu osób w SdP.

Kongres Ruchów Miejskich powstał w 2011 r. po to, żeby skupić siły lokalnych organizacji miejskich dla wspólnego lobbowania wobec władz krajowych na rzecz rozwiązań prawno-instytucjonalnych i polityk sprzyjających zrównoważonemu rozwojowi miast. Deklarowane intencje SdP są podobne: inicjatorzy na czele priorytetów stawiają dialog z władzami państwowymi. Dalej są inne działania na arenie polityki ogólnopolskiej, np. „zabieganie o dobre prawodawstwo”, „propagowanie idei samorządności”, „przestrzeganie zapisów Konstytucji RP zapewniającej decentralizację władzy publicznej”. Ciekawy i godny uwagi jest cel pt. „ (…) wzmacnianie solidarności dużych miast z mniejszymi gminami i powiatami”. Warto tu wspomnieć, że w sprawie współpracy w miejsce rywalizacji miast uchwałę podjął I KRM w czerwcu 2011 r. w Poznaniu. Z kolei małym miastom poświęcony był VI Kongres w 2019 w Ostródzie i Iławie. Wolno bo wolno, ale dobrze, że w końcu te przesłania o solidarności na poziomie samorządów dotarły do samorządowych liderów. Mowa jest też o „wzmacnianiu społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, poszanowania zasady trójpodziału władzy i fundamentalnych zasad demokracji” – co wpisuje się w popularne rytuały politycznych narracji. Oczywiście KRM od inicjatywy liderów samorządowych odróżnia to, że my nie jesteśmy rywalami w partyjnej walce o władzę nad krajem.

Powołanie Stowarzyszenia SdP może wskazywać, że działające od lat organizacje samorządów – takie jak Związek Miast Polskich, Unia Metropolii Polskich (UMP), Unia Miasteczek Polskich itd. nie radzą sobie z obecnymi wyzwaniami. Lub też w grę wchodzą oczekiwania i cele nowe, właśnie polityczne, czego wyrazem była np. szeroka odmowa udostępnienia spisów wyborców Poczcie Polskiej przez samorządy. We władzach SdP jest np. prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski, jednocześnie prezes Zarządu UMP. Ponadto w zarządzie zasiadają: Jacek Karnowski, prezydent Sopotu; Dorota Zmarzlak, wójt gminy Izabelin; Mirosław Lech, wójt gminy Korycin i Artur Kozioł, burmistrz Wieliczki. A w radzie: Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania; Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia; Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska; Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi i Marcin Krupa, prezydent Bydgoszczy. Czyli same polskie metropolie, tylko bez Krakowa. Stowarzyszenie na starcie skupia około 70 członków. Tutaj info bieżące na FB.

WIARYGODNOŚĆ

Wiele wskazuje, że prosamorządowa narracja SdP jest „przykrywką” dla rozszerzania społeczno-instytucjonalnej bazy Platformy Obywatelskiej. Inicjatorzy SdP albo ich mocodawcy chcą ciągnąć za uszy samorządowych liderów do zbliżenia z PO, co jak wspomniałem jest karkołomne. Część z nich bowiem wcale nie chce być „przystawką” partyjną – oni chcą bronić samorządów przed potencjalnym/ wyobrażonym „zamachem” PiS na lokalną autonomię i utrzymać własną pozycję silnych, miejscowych przywódców. Miejska biurokracja i jej liderzy mają wszak własne interesy grupowe, jak każde środowisko. Czy bez oparcia w opozycji, w PO, je obronią?

W komentarzu KRM na 30 lecie samorządu  jako jeden z głównych nurtów krytycznej, ale rzeczowej refleksji jubileuszowej wskazaliśmy upartyjnienie samorządów, czyli dążenie partii politycznych do zdobycia „władzy nad miastami, [które] stały się celem jak łup polityczny. Wojna partyjno-ideologiczna przeniosła się na poziom miast, pochłaniając i marnotrawiąc energie społeczne potrzebne w pracy dla miast oraz marginalizując istotne lokalne problemy. Są miasta ‘NASZE’ i miasta ‘ICH’ (…), skonfliktowane ze sobą”..

Ruchy miejskie nie wejdą w związki z inicjatywą SdP jeśliby miała ona stać się pododdziałem partyjnej ofensywy politycznej w plemiennej wojnie polsko-polskiej.

Interpretacja spolegliwa, zakładająca pewien kredyt zaufania do intencji założycieli SdP przenosi uwagę na samorządowe i miejskie konkrety. Zaufanie to nie naiwność – o własnych interesach środowiska funkcyjnych samorządowców już wspomniałem. Pytanie jest o zakres i wagę interesów/ celów wspólnych – ich i ruchów miejskich, na ile jest nam po drodze? Na poziomie haseł i deklaracji – na oko duża zgoda. W tym duchu Kongres Ruchów Miejskich ręką prezes Marty Bejnar-Bejnarowicz podpisał w Gdańsku, 4 czerwca 2019 r., Deklarację Partnerstwa Samorządów i Organizacji Społecznych SAMORZĄDNA RZECZPOSPOLITA. I na pewno jest pełna zgoda w podstawowej kwestii trwałej autonomii samorządów wobec administracji centralnej. Tzw. „jednolitą władzę państwową”, która przez zcentralizowaną strukturę bezpośrednio decyduje o każdej kwestii w terenie, do najniższego szczebla miasteczka i wioski – radykalnie odrzucamy.

Do zaufania niezbędna jest uczciwość i rzetelność. Idealizowanie samorządów w opozycji do państwa, samozadowolenie ich liderów i zwykła pycha od których odbija się jakakolwiek krytyka, podbijanie bębenka przez życzliwe media publikujące samorządom słodkie laurki – nie sprzyjają ani jednemu ani drugiemu. Poza upartyjnieniem główna krytyka samorządowej rzeczywistości ze strony KRM dotyczy:
● Szerokiej komercjalizacji miast, podporządkowywaniu ich biznesowi i celom merkantylnym, bo miasto to nie firma! Prywatyzacja zysków i uspołecznienie kosztów stanowiło konsekwencję zastępowania polityki żywiołem tzw. „wolnego rynku”, kosztem dobra publicznego i mieszkańców. Także kosztem środowiska, jakości życia itd.
● Arogancji samorządowej władzy, działającej ponad głowami mieszkańców i często wbrew nim. Wybory wyczerpywały praktykę miejskiej demokracji, zamiast otwierać proces demokratycznego współzarządzania z udziałem mieszkańców w decyzjach. Czyli – fasadowe konsultacje, wyparcie praktyk demokracji bezpośredniej, ignorowanie opinii i problemów zgłaszanych przez mieszkańców.

Podstawowym testem wiarygodności tej inicjatywy liderów samorządowych jest porównanie treści wzniosłych zapisów ich deklaracji z praktyką rządzenia na własnym podwórku. Jak się ona ma do haseł o demokracji, społeczeństwie obywatelskim, zrównoważonym rozwoju, integracji społeczności lokalnej itd.? A ma się bardzo różnie!

I czy to jest takie oczywiste, że władza PO i reszty opozycji podniosłaby jakość demokracji miejskiej? Ruchy miejskie powstawały przecież w czasie rządów PO!! Pamiętamy ówczesne konflikty, np. o poprawę ustawy przestrzennej i warunki zabudowy i wiele, wiele innych.

21 tezow samorzondowych

KONKRETY, CZYLI 21 TEZ SAMORZĄDOWYCH

Inicjatywa „Samorządów dla Polski” utożsamia się z tzw. 21 Tezami Samorządowymi ogłoszonymi z hukiem w czerwcu 2019 w Gdańsku, podczas uroczystych obchodów 30 rocznicy wyborów 1989r. Tu ich pełna treść. Są one w większości słuszne, jedynie Teza 4 kategorycznie nie nadaje się do przyjęcia: za zasłoną wielkich słów przeciwstawia się obecnemu zakazowi pełnienia dłużej niż przez 2 kadencje urzędu wójta-prezydenta-burmistrza. Cóż, każdy może bronić swojego stanu posiadania. Ale wierzę, że samorządowym koryfeuszom nie chodzi tylko o więcej władzy, kasy, przywilejów a mniej kontroli, zwłaszcza społecznej.

Pozostałe 20 Tez dzielę subiektywnie na trzy grupy. Pierwsza to 6 stwierdzeń bardziej niż mniej oczywiście słusznych. Jak np. powrót apartyjnej służby cywilnej, obowiązek pokrywania przez rząd wydatków na zlecane samorządom zadania czy też konsultowanie z nimi projektów ustaw dotyczących samorządów. Druga, równie liczna część Tez jest po prostu trudna do ugryzienia, bo bez porządnej argumentacji albo nie wiadomo po co i o co chodzi, albo są one kontrowersyjne, bo luzacko kreują jakąś rewoltę prawno-polityczną. Może i Senat winien być Izbą Samorządową, może należy skasować wojewodów i podporządkować służby zespolone samorządom, ale już czy samorządy mają sobie swobodnie robić biznesy? Poza głośnym wołaniem o więcej władzy (i kasy?) niezbyt widać tu wartości, którym to wszystko miałoby to służyć.

W trzeciej, najliczniejszej grupie Tez (jest ich 8) znajdują się postulaty bardzo ważne dla ruchów miejskich, o które walczymy od kilkunastu lat. Te boje toczą się głównie z… samorządowymi władzami, obecnie wpisującymi na swoje sztandary kwestie, o które walczymy z nimi. Papier cierpliwy jest. Z „naszym” przekazem z Tez Miejskich samorządowi liderzy idą (tzn. bardziej głoszą, niż idą) do władzy, parlamentu, rządu i wszystkich innych świętych. Że niby MY (samorządowcy) tak bardzo chcemy tych zmian, ale ONI nam nie pozwalają. Historia ruchów miejskich pokazuje, że zwykle jest odwrotnie – to włodarze miast w swoich codziennych rządach są często hamulcowymi wprowadzania zmian w duchu Tez Miejskich, które od niedawna przepisali na swoje sztandary. Oczywiście są także miasta, które starają się jakoś praktykować rozwój zrównoważony oraz partycypacyjną, równościową demokrację miejską. Cześć im i chwała, pomagamy, pomożemy!

I kto to mówi? Że samorządy mają realizować zadania własne „… we współpracy i konsultacji z mieszkańcami. Jedynym organem nadzoru dla samorządu w kwestiach lokalnych są mieszkańcy, którzy powinni być jak najszerzej włączeni w proces współdecydowania o sprawach małych ojczyzn” (Teza 1). Oraz: „Budowa społeczności lokalnej solidarnej i otwartej, przeciwdziałanie wykluczeniom. Równe prawa i opieka dla wszystkich mieszkańców…” (Teza 2). Może zamiast o tych głęboko słusznych prawdach dąć w trąby propagandy, po prostu wprowadzać je u siebie w życie?

Skończyć z fasadowymi konsultacjami, pytać mieszkańców o najważniejsze sprawy w referendach, wykonywać rekomendacje obywatelskich paneli, nie blokować inicjatyw uchwałodawczych i wniosków o uznanie za stronę w sprawach o warunki zabudowy lub zezwolenie na wycięcie drzew. Słuchać mieszkańców, słuchać i jeszcze raz słuchać itd.

I dalej podobnie: nie apelować o lepszą edukację (Teza 6) tylko ją robić, traktując jak inwestycję w przyszłość miasta a nie koszt, czyli marnowanie pieniędzy. I nie apelować o wsparcie dla kultury (Teza 7), tylko ją wspierać, a nie łożyć krocie na stadiony piłkarskie lub żużlowe. Chronić środowisko i walczyć ze smogiem a nie lamentować o kasę (Teza 9) i sprzyjać wycinaniu drzew lub inwestować w coraz szersze ulice dla aut. Blokować chaos przestrzenny w mieście a nie iść ręka w rękę z deweloperami w kreowaniu go (Teza 10). Powiększać zasoby tanich mieszkań komunalnych a nie pozbywać się ich (Teza 11). I nie przejmować lokalnego radia i telewizji, jeśli miałyby być wolnymi mediami, a nie tubą pana burmistrza/ pani prezydent (Teza 19). Czyli dajcie spokój z tą ściemą!

*     *    *

Oczywiście raduje czerpanie przez samorządowych liderów z głębokiej mądrości Tez Miejskich. Nam jednak chodzi o wdrażanie ich w życie, a nie tylko wpisywanie na sztandary. Jest potrzebny taki samorząd, który to robi. Samorządowi liderzy, którzy przekonają, że tak postępują – będą partnerami wiarygodnymi. Same wzniosłe słowa nikomu już dziś nie wystarczą. I samymi słowami obecnie nie obroni się samorządu. Samorząd to nie jest urząd albo prezydent z radnymi ale wspólnota ogółu mieszkańców. I oni będą w stanie i będą skłonni bronić samorządu, jeśli przekonają się, że leży to w ich interesie, a nie tylko w interesie włodarzy i ich kolegów.

Adres korespondencyjny:
Związek Stowarzyszeń KONGRES RUCHÓW MIEJSKICH
80-236 Gdańsk, Aleja Grunwaldzka 5 
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Konto bankowe: 76 1600 1462 1887 8924 3000 0001
NIP: 779 246 16 30