Obecne ograniczenie do dwóch kadencji maksymalnego okresu sprawowania władzy przez wójtów, burmistrzów i prezydentów miast doprowadzi do prawdziwego armagedonu. Zagrożone zostanie bezpieczeństwo państwa, naruszona Konstytucja, obywatele stracą należne im prawa, a setki kompetentnych menadżerów zostanie zastąpionych przez miernoty. Taki obraz rysują „włodarze” polskich miast i gmin w kontekście utrzymania się ustawy o dwukadencyjności.
W sprawie projektu PSLu ustawy znoszącej dwukadencyjność włodarzy były sejmowe konsultacje społeczne. Potem była zgoda na wysłuchanie publiczne, więc wydawać by się mogło, że jedno z drugim jest do czegoś potrzebne. Głównie do poznania opinii społecznej, żeby ją wziąć pod uwagę przy uchwalaniu/ odrzucaniu projektu ustawy. NIC BARDZIEJ BŁĘDNEGO! Choć wysłuchanie jest dopiero jutro, DECYZJE JAKBY JUŻ ZAPADŁY, a ich treść idzie pod prąd opinii publicznej, jako że prawie 80% uczestników konsultacji w Sejmie była za utrzymaniem dwukadencyjności. Skąd my to znamy?
Sytuacja jest taka, że można przywołać cytat z Kabaretu Dudek: „Chamstwu w życiu należy przeciwstawiać się siłoM i godnościoM osobistoM”. Dedykuję go warszawskim radnym PO na czele z wodzem klubu – na okoliczność potraktowania przez nich mieszkańców stolicy podczas sesji rady miasta (18.09. br.). Omawiano na niej zakaz sprzedaży alkoholu nocą w stołecznych sklepach. Rada Warszawy pokazała się jako pokorny wykonawca woli stołecznego, „obywatelskiego” barona partyjnego.
Zabiegasz o regulacje korzystne dla jakiego środowiska biznesowego, czy innej grupy interesów i musisz zbudować argumentację, że to jest w interesie społecznym. Jak to najłatwiej zrobić? Zaprosić organizacje pozarządowe.
Będzie tu mowa o „KACYKOZIE”. Ten ironiczno-szyderczy, niewątpliwie złośliwy neologizm wszedł do szerszego obiegu podczas inauguracyjnego Kongresu Ruchów Miejskich w Poznaniu w czerwcu 2011r. Wraz z innymi mało pozytywnymi określeniami wyraża emocjonalną, krytyczną ocenę sposobu zarządzania miastami przez naszych drogich „włodarzy” z ich przybocznymi. W ostatnich miesiącach, i latach, kryzys samorządności nadaje terminowi „kacykoza” nowej, wyrazistej aktualności.
Przepisy o referendach lokalnych zawierają liczne zabezpieczenia chroniące wójtów, burmistrzów i prezydentów przed inicjatorami odwołania ich. Gwarantują, że inicjatywy te dochodzą do skutku niezwykle rzadko, a jeśli dochodzą, to jeszcze rzadziej okazują się skuteczne.
Szóstego czerwca br. czyli w przeddzień IX Kongresu Ruchów Miejskich odbyło się w Bydgoszczy spotkanie Strażników Miejskiej Samorządności. Podsumowaliśmy na nim półtoraroczne działania projektowe w oparciu o przygotowaną prezentację. Wspólnie przeszliśmy przez poszczególne wydarzenia, komentując ich znaczenie, oceniając sposób prezentacji i zapamiętane wątki.
Dobiega końca realizacja projektu STRAŻNICY MIEJSKIEJ SAMORZĄDNOŚCI. Od połowy ubiegłego roku prowadziliśmy działania, których celem było otwarcie Kongresu Ruchów Miejskich na nowe środowiska aktywistów miejskich. Kierowaliśmy się przekonaniem, że społeczne zaangażowanie polegające na patrzeniu władzy na ręce ma wiele twarzy i realizuje się na różne sposoby.
Ponad tydzień leży już w Sejmie projekt ustawy znoszącej ograniczenie do dwóch liczby kadencji w ramach których wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast mogliby sprawować władzę w miastach i gminach. Z tego powodu Kongres Ruchów Miejskich skierował do władz krajowych Apel w tej sprawie.
PSL zapowiedziało złożenie w Sejmie projektu ustawy likwidującej dwukadencyjność, czyli zakaz sprawowania władzy przez wójtów, burmistrzów i prezydentów miast dłużej niż przez dwie kadencje. Stosunek do tego ograniczenia zdecydowanie zależy od „miejsca siedzenia”.