Lech Mergler

Aktywista miejski z Poznania, z zawodu inżynier, potem wydawca i publicysta. Współtwórca stowarzyszeń My-Poznaniacy i Prawo do Miasta. Współorganizator Kongresu Ruchów Miejskich w 2011 r. w Poznaniu, prezes zarządu KRM 2016-2019. 

PRL-bis? I sekretarz partii ustawia samorząd

01 październik 2025

Sytuacja jest taka, że można przywołać cytat z Kabaretu Dudek: „Chamstwu w życiu należy przeciwstawiać się siłoM i godnościoM osobistoM”. Dedykuję go warszawskim radnym PO na czele z wodzem klubu – na okoliczność potraktowania przez nich mieszkańców stolicy podczas sesji rady miasta (18.09. br.). Omawiano na niej zakaz sprzedaży alkoholu nocą w stołecznych sklepach. Rada Warszawy pokazała się jako pokorny wykonawca woli stołecznego, „obywatelskiego” barona partyjnego.

 Ale to nie wszystko. Oto 12 września br. po specyficznej dyskusji  plenarnej (komentarz dalej) Sejm oddalił przewagą 12 głosów (Koalicji 15.X) wniosek posłów Razem, by odrzucić projekt PSL-owskiej ustawy uchylającej dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast na ich stanowiskach. Po czym skierował go do dalszej obróbki po komisjach i innych ciałach Sejmu.

W obu sytuacjach partyjni politycy, stołeczni-miejscy albo sejmowi, zwłaszcza „obywatelscy”, olali ciepłym moczem jednoznaczne oczekiwania społeczne. Były one szeroko znane dzięki formalnym konsultacjom przeprowadzonym przez oba te organy, którym miały ułatwić podjęcie decyzji (rada miasta, Sejm). W konsultacjach sejmowych o wysokiej frekwencji ok. 75% respondentów opowiedziało się przeciw zniesieniu zasady dwukadencyjności. Jeszcze większe poparcie społeczne – ok. 80% – uzyskał w konsultacjach miejskich projekt zakazu nocnej sprzedaży napitków alkoholowych w sklepach stolicy. Podobne wyniki przyniosły niezależne sondaże opinii publicznej. Warto dodać, że już w blisko 200 gminach, w tym w dużych miastach taki lub podobny zakaz funkcjonuje z pozytywnymi skutkami, często uchwalony z udziałem radnych i włodarzy „obywatelskich”.

Potrzeby mieszkańców dotyczące funkcjonowania lokalnej samorządności poległy w zderzeniu z grami i układami partyjnymi. Co wzmacnia oczywisty przekaz ruchów miejskich wyrażony choćby w opracowaniu Samorządność 2.0: łapy partii z dala od samorządu!

Dla partii politycznych stołki w samorządzie miejskim, zwłaszcza w dużych miastach, to zdobyczne łupy, użyteczne w dalszej polityce partyjnej, poszerzaniu wpływów i dochodów, itd. Miasta i gminy wraz z mieszkańcami to tylko pole bitwy i figury do przestawiania w partyjnych wojenkach.

W każdej z tych dwóch spraw wykorzystanie kwestii samorządowych do partyjnych (i partykularnych) gier miało nieco inny przebieg i charakter.

A program partii Kopia


„Obywatelska” rada Warszawy

Jak sugerują media[1] temat alkoholowy na radzie miasta został w Warszawie wykorzystany przez wodzów PO z samej góry do wewnętrznych partyjnych porządków. Jakby RM Warszawy było organem partyjnym – chodziło o pedagogikę wobec prezydenta stolicy, żeby nie fikał i przestrzegał obowiązującej w PO hierarchii dziobania. To bowiem partia („obywatelska”) rządzi w stolicy przez swojego I sekretarza (generalnego), ministra-oberszefa policji i administracji Kierwińskiego. Mieszkańcy mogą czegoś oczekiwać, radni z innych niż „obywatelska” parafii (z Lewicy albo ruchów miejskich jak Miasto jest Nasze) mogą zgłaszać w ich imieniu wnioski i projekty uchwał, prezydent też. Ale owczarnia jest jedna i pasterz też jeden („obywatelski”), więc gęby w kubeł, bo będzie po naszemu – PO ma bezwzględną większość w radzie Warszawy, może robić co chce[2]. Nie miała większości w wyborach, ale D’Hondt i wszystko jasne. Jest tak też w innych miastach.

Pokorni radni „obywatelscy” wyćwiczeni w roli maszynki do uchwalania partyjnych decyzji bez szemrania odegrali oczekiwany performance. Starali się bardzo, np. nadgorliwie blokowali na sali obrad miejsca dla mieszkańców, by było ich jak najmniej podczas debaty. (Trochę podobnie jak PiSiory w grudniu 2016 r. blokowały swoimi patriotycznymi ciałami dostęp posłom opozycji do sali kolumnowej w Sejmie, gdzie niemal wyłącznie w swoim gronie przyklepywały budżet państwa[3]). Państwo radni, a zwłaszcza spolegliwy nadzorca klubu „obywatelskiego” mocno przegięli w słowach i czynach, więc smród się rozlał na ojczyznę całą, co słychać a zwłaszcza czuć do dzisiaj. W efekcie sam wodzu PO, Donald premier Tusk ratując osobiście żałosne szczątki wizerunku partii „obywatelskiej” jako formacji demokratycznej nakazał, by stało się tak, jak chcą mieszkańcy. Będzie więc zakaz sprzedaży w nocy gorzały i innych alko-napitków w warszawskich sklepach, jakoś od końca wiosny.

sesja rady miasta

Foto za nagraniem partii Razem na FB


Sejm przeciw, albo za

Z kolei upchnięcie do dalszej sejmowej obróbki projektu PSL-u by znieść dwukadencyjność „włodarzy” miejskich i gminnych to nieco inna sytuacja, ale wyrosła na tym samym (jak wyżej) partyjniackim pniu, nie tylko formacji „obywatelskiej”. Jasne, że PiS ograniczając w 2018 r. maksymalny czas sprawowania funkcji wójta/ burmistrza/ prezydenta do dwóch kadencji (choć pięcioletnich) nie kierował się zamiłowaniem do samorządności. Przeciwnie – dążył do centralizacji, podporządkowania samorządów władzy krajowej. Uchwalona dwukadencyjność miała wyeliminować licznych anty-PiSowskich i nie-Pisowskich włodarzy zasiedziałych na stołkach po kilka kadencji. Ułatwiłoby to zastąpienie ich „swoimi” funkcjonariuszami, wiernymi prezesowi Polski.

Uchylenie tej ustawy, co obecnie będzie się w Sejmie procedować, ma ten sam cel co jej wprowadzenie, tylko na odwrót: ma pomóc „naszym” włodarzom zasiedziałym na stołkach poprzez zachowanie status quo. W dużych miastach to głównie ludzie PO lub przez nią popierani, na „prowincji” dość często towarzysze partyjni z PSL.

Stąd to PSL wychodzi z inicjatywą ustawy znoszącej dwukadencyjność. Można też domniemywać, że odrzucenie projektu po pierwszym czytaniu mogłoby nadwyrężyć koalicję 15X wiszącą na agrafkach, podgryzaną głównie przez uczestników upadłej Trzeciej Drogi (nogi….). Niektórzy wskazują też na standardowe, lokalne zobowiązania i układy posłów z władzą samorządową, którzy muszą z nią dobrze żyć, choćby na okoliczność lokalnych warunków przyszłej kampanii wyborczej...

Z punktu widzenia zwykłych mieszkańców utrzymanie dwukadencyjności jest potrzebne, nawet konieczne, o czym świadczą konsultacje i badania opinii. Kacykoza lokalna ma przecież mocne oparcie w partyjniactwie, hodującym „swoich”, wielokadencyjnych włodarzy, monopolizując debatę publiczną o samorządzie. Dziennikarz Andrzej Andrysiak, kompetentny w realiach samorządowych jak mało kto[4], tak scharakteryzował na FB dyskusję w Sejmie poprzedzającą decyzję o dalszym obrabianiu ustawy znoszącej dwukadencyjność:
Przesłuchałem całą dyskusję. Tyle arogancji i głupot o samorządzie nie słyszałem od dawna. Z ust jego obrońców. Jak na dłoni, po raz kolejny, widzieliśmy główny problem współczesnej polityki: rozjazd między tym, co się wydaje elitom, a tym czego chce lud. Lud wyraził się jasno w konsultacjach, podobne wyniki sondaży ma PSL – ograniczenie kadencji w samorządach ludziom się podoba. Ale politycy wiedzą swoje. Obserwowałem to w ostatniej kampanii wyborczej, gdy sztabowi Trzaskowskiego wydawało się, że wie, co myśli Polska lokalna.

„Lud” jest za utrzymaniem dwukadencyjności, bo na co dzień doświadcza skutków wielokadencyjnej betonozy samorządów. Obserwuje jak działają lokalne kliki i układy powstające wokół dworów „wiecznych” włodarzy nie do ruszenia, z ich nepotyzmem, prywatą, także korupcją. I lud płaci za to, ponosi tego konsekwencje. Betonoza w samorządach oznacza zablokowanie procesu odnawiania lokalnych elit nawet na dziesięciolecia, co uniemożliwia wprowadzenie w życie alternatywnych dróg rozwoju miasta czy gminy. Obszerniej i bardziej szczegółowo stan samorządności lokalnej przedstawia nasza książka „O pustyni samorządności i jej rewitalizacji”. Jest ona po części reakcją na zdominowanie debaty publicznej nad dwukadencyjnością i szerzej nad samorządem w ogóle przez lobby „włodarzy” miast i gmin oraz organizacje reprezentujące ich bezpośrednie interesy, tzw. samorządowe. Tylko ich punkt widzenia wybrzmiał na sali sejmowej podczas dyskusji nad projektem ustawy PSL-u.

CProgramem narodu


I co dalej?

Milion kilkaset tysięcy wyborców Koalicji 15 października nie udzieliło poparcia jej kandydatowi na prezydenta, więc wybory przegrał on z niewielką stratą, cztery razy mniejszą niż to utracone poparcie. Wygrać więc je mógł, gdyby to poparcie utrzymał.

Obecnie ci oraz inni wyborcy progresywni, demokratyczni i proeuropejscy otrzymują kolejną porcję wątpliwości co do poparcia dla rządzącej koalicji. A za dwa lata wybory parlamentarne... 

Czy oni, ci rządzący, nie zdają sobie z tego sprawy, że grzęzną, pogrążają się coraz bardziej, zmniejszając swoje szanse na wyborcze zwycięstwo? I co wtedy? Z nimi, ale przede wszystkim z nami, którzy ich zatrudniamy?

Obie sytuacje podbijają bezpośrednim, empirycznym dowodem trafność postulatu KRM zawartego w przywołanym już pakiecie Samorządność 2.0, by trzymać partie z dala od samorządu. Panoszenie się partii poprzez swoich lokalnych prominentów w instytucjach samorządowych bardzo szkodzi – trochę inaczej w dużych miastach, a jeszcze inaczej w mniejszych.

Teraz będzie gorzka pointa za kabaretem Dudek, twórczo zaadaptowanym[5] (po 23-ciej, nie dla małolatów):
Co mieszkańcy mogą zrobić partyjnej większości „obywatelskiej” w radzie miasta (albo koalicyjnej w Sejmie)? Oni mogą radnym/ posłom skoczyć. A gdzie mogą temu państwu skoczyć? Tam gdzie oni mogą radnych/ posłów pocałować w dupę.


[1] https://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,32271421,najpotezniejszy-polityk-w-warszawie-mowia-zgodnie-zwolennicy.html

[2] Czy to przypadek, że podległy Kierwińskiemu szef stołecznej policji, który na sesji rady miasta apelował o wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu nocą w sklepach – tym szefem już nie jest?

[3] https://oko.press/pamietacie-16-grudnia-2016-wtedy-zaczelo-sie-w-sejmie-to-co-mamy-dzis-przypominamy-tamten-skandal

[4] Między innymi autor głośnej, demaskatorskiej książki o patologii w samorządzie „Lokalsi. Nieoficjalna historia pewnego samorządu”, wydawca lokalnej „Gazety Radomszczańskiej”, autor serii podcastów na TokFM: „Mała władza” i „Rzeczpospolita lokalna”.

[5] https://www.youtube.com/watch?v=d2kb4DK5BVk