Analizując porażkę posła ze Śląska, premiera Mateusza Morawieckiego w Brukseli i rejteradę wicepremiera Jacka Sasina mam nieodparte wrażenie, że losy mieszkańców, przedsiębiorców i samorządów lokalnych Górnego Śląska są im obojętne. W ostatnich dwóch tygodniach ten rząd drugi raz oblał egzamin z nawigacji po sprawiedliwej transformacji Górnego Śląska.
W sprawiedliwej transformacji nie chodzi tylko o pieniądze
Po pierwsze, w sprawiedliwej transformacji nie chodzi tylko o pieniądze. Gdyby chodziło tylko o pieniądze, to Polska Grupa Górnicza już dawno utonęłaby. Sytuacja finansowa PGG jest dramatyczna. 400 milionów straty za ubiegły rok, dwumiesięczne zaległości w ZUS-ie i urzędzie skarbowym, miliony ton węgla na zwałach, to sygnały ostrzegawcze, które doświadczonemu kapitanowi powinny dać dawno sygnał ostrzegawczy do zmiany kursu. Jeśli rząd szybko nie przeprowadzi restrukturyzacji tego przedsiębiorstwa, to losy ponad 40-tysięcznej załogi i około 160 000 pracowników branż współpracujących z górnictwem są bardzo poważnie zagrożone.
Po drugie, podróż statkiem „sprawiedliwa transformacja” wymaga przygotowania i planu. Odsuwając w czasie moment, w którym poszczególne kopalnie przestaną fedrować, tracimy szansę na szczęśliwe i bezpieczne ukończenie podróży. Uczciwość wobec górników i ich rodzin wymaga określenia terminu odejścia od węgla w polskiej gospodarce, jak również jasnej drogi dojścia do tego punktu.
Po trzecie, sprawiedliwa transformacja regionów węglowych wymaga szacunku. Jestem głęboko przekonany, że na Śląsku, a tym bardziej w kopalni Wujek w Katowicach, nie trzeba tłumaczyć, jak kończy się brak dialogu i solidarności. Rząd musi zrozumieć, że nie wystarczy przywieźć w teczce z Warszawy planu naprawczego dla górnictwa. Ze Śląskiem trzeba rozmawiać. Tutaj nikt w ciemno nie kupi biletu na rejs Titanikiem.
Potrzebny jest okrągły stół z udziałem naukowców i samorządowców
Na straży tych wartości stoi też Unia Europejska poprzez zasady Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i innych. Po prostu nie można dostać pieniędzy na sprawiedliwą transformację, jeżeli nie uzgodni się z zainteresowanymi, że ona naprawdę zajdzie i kiedy nastąpi. Analogicznie jest przy budowie drogi: żeby dostać dotację, trzeba uzgodnić, gdzie się ją zbuduje, gdzie i dokąd będzie prowadziła.
Aby siąść do stołu i rozmawiać o zamknięciu kopalń, trzeba rozumieć lokalny kontekst. Górnicze związki zawodowe, choć dobrze znają branżę i śląskie realia i mają świadomość, że zostały w przeszłości wielokrotnie oszukane przez wielu z prawie 40 wiceministrów zajmujących się górnictwem, nie powinny być jedynym uczestnikiem rozmowy o przyszłości Śląska. Przy okrągłym stole powinny być miejsca dla naukowców, przedstawicieli samorządu gospodarczego i samorządu lokalnego. Trzeba mieć jasność, kiedy pojawiają się wolne ręce do pracy w mieście, żeby się przygotować. Niestety ten rząd pokazał, że samorządem gardzi.
W końcu, w sprawiedliwej transformacji chodzi nie tylko o zamknięcie kopalń, ale przede wszystkim o przekwalifikowanie górników i tworzenie nowych miejsc pracy w sektorach poza górniczych. Z powodu braku odwagi, ślamazarności i krótkowzroczności rządu, miliardy euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji i Funduszu Odbudowy (po uderzeniu wirusa) mogą nam przejść koło nosa. Zapłacą za to mieszkańcy, przedsiębiorcy i samorządy lokalne. W obu przypadkach zostały już tylko tygodnie na stworzenie właściwych planów.
Przez lata oszukiwano górników i ich rodziny
Przez lata uprawiania kultu „polskiego czarnego złota” oszukiwano górników i ich rodziny, że nie ma dla nich alternatywy poza górnictwem. Rwanie węgla odbywało się kosztem zdrowia i życia mieszkańców „gospodarczego serca Polski”. Nie bez powodu mamy najbardziej zanieczyszczone powietrze i najbardziej zdegradowane środowisko w Europie.
Tymczasem dziś górnik ma wystarczające kwalifikacje, aby znaleźć zatrudnienie w sektorze renowacji budynków, odnawialnych źródeł energii czy motoryzacyjnym. Zamiast oszukiwać górników kolejnymi czternastkami i odprawami w wysokości 100 tysięcy złotych, rząd powinien przedstawić program przekwalifikowania i tworzenia nowych miejsc pracy w sektorach poza górnictwem.
A trzeba nawet powiedzieć więcej: żeby rozwijać przemysł motoryzacyjny na Śląsku, żeby skala renowacji domów było na tyle duża, abyśmy odczuli lepszą jakość powietrza, trzeba przenieść do tych branż tysiące ludzi, którzy obecnie są uwięzieni w kopalniach.
Rząd oblał egzamin ze sprawiedliwej transformacji Górnego Śląska
Jak pokazały wydarzenia ostatnich dwóch tygodni, rząd oblał egzamin ze sprawiedliwej transformacji Górnego Śląska. Dopóki nie zrozumie, że sprawiedliwa transformacja wymaga planu, dialogu i uczciwości, tak długo będzie zachowywał się niczym orkiestra na Titanicu. Jednak ludzie ze Śląska to fachowcy, więc nie pozwolą się oszukać i zmanipulować. Okręt pod nazwą „górnictwo na Śląsku” tonie i nie wystarczy zagrać „Być bliżej Ciebie chcę”, aby załoga i pasażerowie tego nie zauważyli.
To ostatni moment na poważne decyzje i prawdziwą sprawiedliwą transformację, aby przeprowadzić likwidację górnictwa na Śląsku za europejskie pieniądze. Jeszcze można zdać egzamin z nawigacji po sprawiedliwej transformacji regionu węglowego. Jak to zwykle we wrześniu, będzie to już termin poprawkowy.
Przedruk z „Dziennika Zachodniego” z dn. 4 sierpnia 2020 za wiedzą i zgodą redakcji