Wyobraź sobie siebie i swoje miasto za jakieś20, 30 lat. Jesteś już pewnie starszą osobą. Tak jak połowa, lub nawet ponad połowa ludzi wokół ciebie. Na ulicy, w sklepie, parku otaczają cię…. seniorzy. W im mniejszym mieście mieszkasz, tym rzadziej dobiega cię dziecięcy śmiech z placu zabaw. Zresztą jeśli mieszkasz w małym miasteczku, jest całkiem możliwe, że żadnego placu zabaw już nie ma, bo twoje wyludniające się i starzejące miasteczko ma coraz skromniejszy budżet na utrzymanie takich „luksusów”.
Witaj w przyszłości!
Małe i średnie miasta, a szczególnie te średnie, wracają do łask.W mediach, w publicznym dyskursie o politykach miejskich słychać o nas coraz częściej. Po szumie wokół raportu prof. Przemysława Śleszyńskiego „Polska średnich miast” komentatorzy ogólnopolskich mediów, think-tanki i część polityków nagle odkryła, że istnieje życie poza Warszawą i kilkoma dużymi ośrodkami. Brawo! Chciałoby się powiedzieć „lepiej późno niż wcale”. Jest tylko jeden problem – to zainteresowanie, a przede wszystkim płynące z niego koncepcje różnych mądrych rozwiązań nam, mieszkańcom prowincji wcale nie pomogą.