– Uczestnicy gdańskiego spotkania zgodzili się, że dzisiejsza samorządność w niewielkim już stopniu przypomina tę, którą towarzyszyła nam jeszcze dekadę temu – mówi Artur Celiński z Kongresu Ruchów Miejskich, warszawiak, wicenaczelny Magazynu Miasta. – Burmistrzowie nie mają już monopolu na mówienie w imieniu mieszkańców. Szaleńcza pogoń za wzrostem gospodarczym i rozwojem rozumianym jako rozrost coraz szerzej zastępuje troska o jakość życia w mieście – wyjaśnia Artur Celiński.
Uczestnicy podkreślali, że w miastach pojawiły się także nowe wyzwania: żyjemy w czasach kryzysu klimatycznego, społeczeństwo się starzeje, wyludniają się nie tylko małe i średnie miasta, ale również historyczne śródmieścia metropolii. Ubywa mieszkańców, przybywa turystów i krótkoterminowych użytkowników.
– Nie da się już dłużej zarządzać miastem tak jak firmą – zauważa Lech Mergler z Poznania, członek Zarządu Kongresu Ruchów Miejskich. – Aktywizacja mieszkańców powoduje, że obok konfliktów na linii mieszkańcy-władza, coraz większego znaczenia nabierają konflikty pomiędzy samymi mieszkańcami, gdzie „władza” stoi obok. Dla przykładu: czy miejski zarośnięty teren przeznaczyć na przedszkole czy pozostawić zieleń? Podwyższać cenę za parkowanie samochodów a obniżać za bilet na tramwaj? Dotować z miejskiej kasy lekcje edukacji seksualnej dla młodzieży czy lokalny Marsz Równości? – stawia przykładowe pytania Lech Mergler.
Zgodzono się, że w mieście zachodzą konflikty różnych interesów pomiędzy wielorakimi grupami / środowiskami/ społecznościami mieszkańców i użytkowników miasta. To czyni obecnie praktykę ruchów miejskich bardziej złożoną i trudniejszą.
– Do tego, po 30 latach już nie mamy sporu, że działania ruchów miejskich i samorządu współtworzą politykę miejską – wyjaśnia Sylwia Kowalska, była radna Miasta Torunia, członkini KRMu. – Bo to co robimy my i samorząd dotyczy sfery władzy, dóbr i spraw wspólnych. Ma związek z podejmowaniem decyzji o naszym codziennym życiu, o edukacji czy zdrowiu naszych dzieci. Dlatego dużym zagrożeniem jest upartyjnienie samorządów, prowadzące do wikłania miast i samorządów w wojnę polsko-polską wraz z kosztami takiej sytuacji – zauważa Sylwia Kowalska.
Przykładem takiej wojenki jest Miasto Sztum i Powiat Sztumski. Ksenia Grekulak, aktywistka miejska ze Sztumu przypomniała, opisywane w mediach, przyjęcie przez Radnych Powiatu rezolucji, wykluczającej m.in. osoby LGBT+ czy samodzielnych rodziców ze wspólnoty samorządowej. Na uchwałę Rady Powiatu Sztumskiego zareagowali radni miejscy w Sztumie, którzy oprotestowali Samorządową Kartę Praw Rodzin, forsowaną przez religijnych radykałów. - Medialna burza nie przekłada się jednak na realne zapewnienie nam – osobom LGBT+ bezpieczeństwa w Sztumie czy konkretnego wsparcia Miasta dla osób wykluczonych – zauważa Ksenia Grekulak. – Występowaliśmy już latem zeszłego roku z inicjatywą uchwałodawczą mieszkańców o przyjęcie przez Miasto Sztum Karty Równości. Niestety nawet nam nie pozwolono złożyć tego obywatelskiego projektu uchwały do Rady Miejskiej, przewodniczący Rady z burmistrzem nie widzieli wtedy takiej potrzeby. A przecież bezpieczeństwo i prawa człowieka to tak samo ważne zadanie lokalnego samorządu jak utrzymanie dróg czy edukacja. Dlatego nie odpuszczamy, przy wsparciu Kongresu Ruchów Miejskich ponownie przygotujemy projekt uchwały Karty Równości dla Sztumu – dodaje Grekulak.
Podczas gdańskiego spotkania mówiono też o przestrzeni miejskiej. Uczestnicy zgodzili się, że wskaźniki wzrostu liczby inwestycji czy pogoń za gigantomanią w architekturze zbyt długo kształtowały nasze wspólne wyobrażenie o idealnym mieście.
Co proponują aktywiści miejscy?
Kongres Ruchów Miejskich postuluje, by powrócić do miasta, które przede wszystkim jest dobrą przestrzenią do życia. Jak wyjaśniają aktywiści – dobre życie potrzebuje czystego powietrza, kontaktu z przyrodą, przyjaznej szkoły, efektywnej komunikacji czy np. dostępności mieszkań nie tylko na kredyt z banku.
Żeby sprostać tym wyzwaniom, należy zmienić definicję rozwoju miast. – Czas odchodzić od podziału na „MY” – mieszkańcy i „ONI” – władza. To trudna przemiana, bo w Polsce polityka jest oparta na relacji „wróg-przyjaciel” – przekonuje Artur Celiński.
Aktywiści zauważają, że z jednej strony głos różnych grup i środowisk mieszkańców musi być wreszcie usłyszany i włączany do partnerskiego kreowania nowych rozwiązań, by budować mosty i wspólne zaufanie. Z drugiej strony ruchy miejskie powinny jednak przeciwstawiać się decydentom, którzy ignorują fakty i zamiast pochylić się nad realnymi problemami swoich samorządów szukają poklasku goniąc za pustymi sloganami.
– Możemy budować wspólnie lepszy samorząd, jednak tylko wtedy, gdy stanowczo postawimy na solidarność miast i solidarność mieszkańców – mówi Lidia Makowska, organizatorka spotkania Kongresu Ruchów Miejskich w Gdańsku. – Czas realnie wesprzeć w samorządach naszą troskę o słabszych i wykluczonych ze wspólnoty samorządowej, m.in. osoby LGBT+, z niepełnosprawnością, seniorów i seniorki, środowiska imigranckie. Dlatego będziemy kontynuować nasz KRMowy program „Miasto Równych Szans” – wyjaśnia Lidia Makowska.
Kongres Ruchów Miejskich chce wykorzystać 30. rocznicę ustanowienia samorządu terytorialnego w Polsce do zmiany narracji i zasad. Parafrazując Noblistkę Olgę Tokarczuk – postulują więcej czułości, myślenia o wartościach, prawach człowieka i „istot nieludzkich” czyli zwierząt i roślin, realnego wsłuchania się w potrzeby słabszych i wykluczonych. A także redefinicję tego, co dzisiaj jest polityką miejską. Ruchy miejskie mają za sobą kilkanaście lat doświadczenia realnych zmian i sukcesów, to one tworzą zmianę.
Dlatego na koniec zwracają się z apelem i zaproszeniem do współpracy do decydentów w swoich miastach: „Potrzebujemy w samorządach przestrzeni wspólnej debaty i współpracy na nowych, partnerskich warunkach. Dlatego jesteśmy przekonani, że ci burmistrzowie i radni miast, którzy są gotowi na podjęcie prawdziwych wyzwań bardziej niż kiedykolwiek potrzebują realnego współudziału mieszkańców w planowaniu przyszłości. Ruchy miejskie służą doświadczeniem i kompetencjami. Oddychamy tym samym powietrzem. Korzystamy z tej samej przestrzeni. Dzielimy te same troski. Jesteśmy samorządem.”