Witold Gawda

Z wykształcenia socjolog. Pracował w mediach, był m.in. dyrektorem Biura Reklamy TVP. Założył w Łomiankach ruch miejski DIALOG, który w wyborach 2014 r. zdobył 10% głosów. Współtwórca porozumienia „Mieszkańcy Łomianek”, które w 2018 r. wygrało wybory na burmistrza i wraz z koalicjantem ma większość w Radzie Miejskiej. Członek Zarządu Kongresu Ruchów Miejskich pierwszej kadencji, obecnie prezes zarządu KRM IV kadencji. Do 14 lutego 2022 pełnił funkcję wiceburmistrza Łomianek.

Puste przebiegi organizacji pozarządowych

14 styczeń 2025

Od czasu do czasu warto zadać sobie pytanie – PO CO to wszystko robimy? Chyba, że biegamy z tymi taczkami tak szybko, że nie nadążamy załadować.

Współczesne demokracje mają pewien oczywisty problem. Widać to gołym okiem: po prostu brak jest demokratów. A dokładniej – brak odpowiednio dużego odsetka odpowiedzialnych obywateli myślących kategoriami miasta, państwa i świata. Gdyby tak nie było o zwycięstwie wyborczym nie decydowałyby marketingowe triki, obietnice w sposób oczywisty niespełnialne, czy zwykłe kłamstwa.

Bez obywateli gotowych do odegrania roli odpowiedzialnego decydenta, demokracje jakie znamy nie mają szans. Proces dryfowania w różne strony od teoretycznego wzorca demokracji zaczął się już dawno. Przez dekady dominował kierunek na udawanie demokracji. Obywatele w swej większości godzili się, że prawdziwym decydentem są trudne do precyzyjnego zdefiniowania, ale w sposób oczywisty wyczuwalne, elity. Ten wielopostaciowy establiszment w różnych krajach przybierał różne formy, raz bardziej destrukcyjne, kiedy indziej niemal niezauważalne. To się teraz kończy, ludzie zaczynają dostrzegać, że nie są już przez te elity reprezentowani. Ilustruje to bardzo dobrze przebieg zdarzeń w amerykańskich i kilku europejskich wyborach.

Niestety odpowiedzią nie jest jednak przejęcie władzy przez obywateli. Odpowiedzią jest populizm, którego nieodłączną cechą jest jeszcze większa manipulacja obywatelami pod przykrywką retoryki anty-establiszmentowej.

Po co o tym piszę?

Bo jest na tę chorobę lekarstwo i jest nim obywatelskie zaangażowanie, innymi słowy, społeczeństwo obywatelskie. W Polsce budowanie społeczeństwa obywatelskiego utożsamiane jest z organizacjami pozarządowymi. Czy słusznie?

Zrobiłem case study, przeanalizowałem działania trzeciego sektora w jednej z podwarszawskich gmin. Ta aktywność opiera się o lokalne dotacje. W 2024 roku przyznano ich 61.

  • 32 a więc ponad połowa, polegała na wsparciu sportu, rekreacji i rehabilitacji;
  • 14 to imprezy kulturalne oraz aktywności skierowane do seniorów;
  • obrazu dopełniają: wsparcie OSP, działania na rzecz niepełnosprawnych, zajęcia dla mam i dzieci, próby przeciwdziałania uzależnieniom.

Czy choć jedno z tych działań przybliża nad do rozwiązania tego dziejowego wyzwania, przed którym stoimy? Powiedzmy to wprost: chodzi o ratowanie demokracji przed przedziwnymi hybrydami, którym bardzo łatwo przyjdzie wyrwanie się spod czyjejkolwiek kontroli. Czy zajęcia z gimnastyki artystycznej mogą temu służyć? A może spowoduje to organizacja kina letniego, wakacji dla dzieci, czy szkolenie drużyny pożarniczej?

Nic co zrobiły w tej gminie organizacje pozarządowe nie służyło budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, jakie jest nam potrzebne. Niektóre z nich przyczyniły się do większej integracji społecznej, wiele służyło rozwiązaniu lokalnych problemów lub niedostatków, ale to nie ma nic wspólnego z postawami odpowiedzialności obywatelskiej za sprawy miasta, państwa, czy świata. Uczestnicy tych działań w najbliższych wyborach w takim samym procencie oddadzą głosy na populistycznych manipulatorów, tak samo będą niezdolni do myślenia o dobru wspólnym, tak samo nie będą czuli się odpowiedzialności za swoje miasto i zgodzą się, że warto wybrać kogoś, kto zwolni ich z obowiązku decydowania. Nie będą ani trochę bardziej czuli się obywatelami.

Dużą część winy za ten stan rzeczy ponosimy my, środowisko organizacji społecznych.

Musimy nauczyć się rozróżniać pozarządową aktywność od budowania postaw obywatelskich, ergo budowania społeczeństwa obywatelskiego.

Nie umniejszając roli żadnego rodzaju działalności, trzeba zacząć precyzyjnie je nazywać i adresować do nich właściwe działania, a nie wrzucać wszystko do pojemnego worka „trzeciego sektora”. Nie chodzi oczywiście o odebranie wszystkich dotacji strażakom i przekierowanie ich na budowanie demokracji lokalnej. Być może w ogóle nie chodzi o granty, lecz o systematyczne, planowe działanie, ustanowienie kamieni milowych i monitorowanie postępu budowania społeczeństwa obywatelskiego, bo go teraz nie budujemy, tylko udajemy, że robota wykonywana przez NGO, to to samo.

Trochę inaczej rzecz wygląda w przypadku ruchów miejskich.

To nie są NGO jak wszystkie inne. Nie zajmują się dostarczaniem usług społecznych, lecz starają się wpływać na polityki miejskie a także na lokalną politykę rozumianą jako system władzy w mieście. To swoiste sumienie miasta odgrywa ważną i ciągle niedocenianą rolę.

Łatwiej jest uzyskać wsparcie na podnoszenie kompetencji działaczy klubu piłkarskiego niż na społeczny audyt jakiejś miejskiej polityki. Zaryzykuję twierdzenie, że wśród lokalnych organizacji pozarządowych jedynie ruchy miejskie przyczyniają się do budowania postaw obywatelskiej odpowiedzialności.

Tych ruchów jest ciągle za mało. Za mało też jest systemowego wsparcia tego rodzaju aktywności i refleksji nad prawdziwym budowaniem społeczeństwa obywatelskiego.

Ten brak może wkrótce zaważyć na przerodzeniu się polskiej demokracji w coś, czego nikt z nas by nie chciał.

Adres korespondencyjny:
Związek Stowarzyszeń KONGRES RUCHÓW MIEJSKICH
80-236 Gdańsk, Aleja Grunwaldzka 5 
E-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Konto bankowe: 76 1600 1462 1887 8924 3000 0001
NIP: 779 246 16 30